Humor

Lokomotywa 

 

 

 

 

 

 

 

LOKOMOTYWA (w gwarze poznańskiej)

Stoi na stacji wielgachno bana
cało w oliwie jest opypłana.

Para z ni bucho i poświstuje
a palacz ciyngiym wef ni hajcuje.

Wuchte wagonów mo zahoczone
wef kożdym klunkrów jest nawalone.

Jest tych wagonów cóś ze śtyrdzieści
wcale nie wiada co sie tam zmieści.

W piyrszym wagónie kole wynglarki
jadom z Poznania same Kaczmarki

jedzie tyż kundziu i z Wildy szczuny
a kożdy śrupie z tytki bonbony.

Wef drugim szkieły i ejber łysy
śtyrech góroli i dwa hanysy.

Potym jest proszczok, owce i kónie
wszysko to w czecim jedzie wagónie.

Dalej som ryczki i szafónierki
jakieś wymborki i salaterki.

Śtyry wagóny jadom z meblami
za nimi dziesińć wagónów z pyrami.

Na samym kuńcu cołkiym dla śmiechu
tyn co to pisoł – sam Wuja Czechu.

 


Dowcipy z różnych źródeł.

Dwóch facetów wraca z przyjęcia z okazji Halloween i
postanawia skrócić sobie drogę przez cmentarz. Na środku cmentarza przestraszył ich odgłos pukania dochodzący z osnutych mgłą zakamarków. Dygocząc ze strachu spostrzegli starca z młotkiem i dłutem kującego w jednym z nagrobków.
– Na Boga! Przestraszył nas pan na śmierć! Myśleliśmy, że jest pan duchem! Czemu pan pracuje tak późno w nocy?…- Te głupki… – zamruczał dziadek – pomylili moje nazwisko!


– Mamo, nie wyobrażasz sobie co się stało! Strasznie się pokłóciliśmy!!! Coś strasznego…
– Spokojnie, córeczko, nie denerwuj się. W każdej rodzinie zdarzają się czasem konflikty…
– Tak, wiem. Ale co zrobić z trupem…


 Pogrzeb. Trumna spoczęła w grobie, rodzina i znajomi rzucają kwiaty. Nagle coś uderza w wieko. Facet, który rzucił coś ciężkiego zmieszany mówi:
– Przepraszam bardzo, kwiaciarnia była już zamknięta, to kupiłem bombonierkę…


 Siedzi wędkarz nad rzeką. Podchodzi facet:
– Nie widział pan tu kobitki w fioletowej sukience?
– Aaaaa… tak, jakieś 5 minut temu…
– No, to jak się pośpieszę, to ją dogonię!
– Wątpię, dzisiaj w rzece bardzo silny prąd.


Pewna bogata dama trzymała na kominku srebrną urnę w kształcie pudełka, z prochami zmarłego męża. Pewnego dnia, stwierdziwszy, że dawno nie „zaglądała” do swojego, drogiego małżonka, otwarła urnę i z przerażeniem stwierdziła, że urna jest prawie całkiem pusta. Z krzykiem rzuciła się na służącą:
– Ruszałaś to srebrne puzderko na kominku?!
Na to służąca, lekko zmieszana:
– Myślałam, że pani nie będzie zależalo, to przecież była taka kiepska tabaka…


 Pogrzeb – wdowa chowa swego męża. Grabarz pyta:
– Ile lat miał mąż?
– 98.
– A pani ile ma?
– 97.
– To opłaca się pani wracać do domu?


 Idzie pogrzeb. Tragarze niosą trumnę przekręconą na bok.
– Kogo chowają? – pyta przechodzień.
– Teściową – odpowiada jeden z żałobników.
– A czemu trumnę niesiecie bokiem?
– Bo jak ją przekręcić na plecy, to zaczyna chrapać.


Tato dlaczego pies sąsiadów już nie szczeka?
– Nie pyskuj smarkaczu, tylko jedz kotlety!


 Ksiądz zgubił się w górach, spotyka bacę:
– Baco, którędy do Zakopanego?
– A za ile?
– Jak to, baco, za ile?! Za Bóg zapłać!
– A, to niech was Bóg prowadzi…


 Dzwonek do drzwi. Za drzwiami dziecko:
– Dzień dobry pani.
– A to ty Piotrusiu. Co się stało?
– Tata mnie przysłał, bo dłubie przy motorze i nie może sobie dać sam rady.
– Stary, rusz się i idź pomóż sąsiadowi.
– Tata jeszcze mówił, żeby pan sąsiad wziął taki specjalny klucz, bo tata nie ma w garażu.
– A jaki?
– Szklaną pięćdziesiątkę…


Stanął baca przed sądem za nielegalne posiadanie broni.
– Co macie na swoją obronę, baco? – pyta prokurator.
Baca odpowiada:
– Czołg w stodole!


 Góral stanął przed sądem oskarżony o pobicie.
– Oskarżony twierdzi, ze uderzył poszkodowanego jeden raz zwiniętą gazetą?
– Ano tak – zgadza się góral.
– I od tego ciosu gazetą poszkodowany doznał wstrząsu mózgu?
– Skoro tak doktor powiedział…
– W takim razie co było w gazecie?
– Nie wiem, nie czytałem.


 Masztalski taszczy przez granicę potężnych rozmiarów worek.
– Co jest w tym worku? – pyta go celnik.
– Żarcie dla psa.
– Pokażcie no.
Otwiera celnik worek i dziwi się:
– Przecież to kawa! Kawą będziecie psa karmić?
– Jak nie będzie chcioł, to niech nie żre!


 Mąż wraca z pracy do domu i zastaje zapłakaną żonę, która w nerwach pakuje swoje rzeczy do walizki.
– Co ty wyprawiasz?! – pyta zaskoczony.
– Odchodzę! Zdradziłeś mnie! – wykrzykuje żona i rzuca w niego plikiem zdjęć, na których widać jak uprawia on seks z kochanką. Mąż spokojnie i z opanowaniem przegląda zdjęcia po czym mówi do żony:
– Kochanie, uspokój się! Wszystko się ułoży! Musimy tylko wyjaśnić, kto te zdjęcia zrobił i dlaczego chce zniszczyć nasze małżeństwo.


 Król Artur szykował się na krucjatę i zawołał jednego ze swoich podwładnych i powiedział:
– Tu jest klucz do pasa cnoty mojej żony. Jeśli nie wrócę wciągu 10 lat, możesz go użyć.
Jego wysokość minął drewniany most i ruszył przed siebie zakurzona drogą. Zatrzymał się, zawrócił konia i ostatni raz spojrzał na zamek. Nagle zobaczył biegnącego w jego stronę podwładnego, który krzyczał:
– Stop, najjaśniejszy panie! Całe szczęście udało mi się jeszcze zdążyć! To zły klucz!


Dom starców, dyskusja przy porannej herbatce:
– Wiecie, mam już tak słabe ręce, że ledwo trzymam tę filiżankę.
– Ja to mam tak słaby wzrok, że nawet nie widzę tej filiżanki.
– No, ja też. Nie wiem nawet, na kogo ostatnio zagłosowałem, nie widziałem nazwisk na tej karcie.
– Co? Mów głośniej!!!
– A ja to mam taki reumatyzm, że nawet nie mogę się do was obrócić.
– Ja to jestem ciśnieniowiec. Jak tylko wstanę, to tak mi się kręci w głowie, że nie mogę zrobić ani kroku.
– Ta? Ja to mogę, ale nigdy nie pamiętam, dokąd miałem iść.
– Ech, taka jest cena naszego podeszłego wieku.
– No, ale nie jest tak źle, panowie – przynajmniej mamy jeszcze wszyscy prawa jazdy.


Na ławce w parku siedzi staruszek i strasznie płacze. Podchodzi do niego
przechodzień i zapytuje:
– Dlaczego płaczesz?
– Synu mam 88 lat, dwa tygodnie temu ożeniłem się z najseksowniejszą laską
w okolicy, ma 22 lata, 90/60/90, super gotuje, kochamy się kiedy chcę,
wieczorem mi czyta…
– No to o co chodzi?
– Nie pamiętam gdzie mieszkam!

 


 Dowcipy z różnych źródeł

Do wytwórni pasztetów przyjechała kontrola z sanepidu. Inspektor pyta: Czy ten pasztet z zająca jest naprawdę z zająca? –Tak, ale prawdę mówiąc, dodajemy jeszcze koninę. – A w jakich proporcjach? Pół na pół…jeden zając, jeden koń.

Doktorze, dowiedziałem się że będzie mnie operował student 5-go roku… – Zgadza się. – A jak mu się nie uda?! – To mu pałę z praktyki postawimy.

Teleturniej. Prowadzący zadaje pytanie: – Myli się tylko raz. Blondynka myśli i myśli, i wreszcie odpowiada: – Brudasy!

W czasie zjazdu absolwentów liceum były nauczyciel pyta dawnego ucznia: – A ty Kaziu masz dzieci? – Sześcioro – odpowiada dumny ojciec. – Zawsze taki sam – mruczy staruszek – w szkole też nigdy nie uważałeś…

Do egzaminatora przychodzi facet i mówi: – jutro mój syn zdaje egzamin na prawo jazdy, ale pewnie nie zda. – A założy się pan o trzy tysiące, że zda? – pyta egzaminator.

Jasiu wraca ze szkoły do domu. – Tato, tato, pani zadała pytanie i tylko ja się zgłosiłem. – Tak? Brawo! A jakie to było pytanie? – Kto nie odrobił zadania domowego.

Zakłopotany mąż rano patrzy w lustro i mówi do żony: co sobie pomyślałaś wczoraj, jak przyszedłem pijany do domu z tym wielkim sińcem? – Cóż, kiedy przyszedłeś to jeszcze go nie miałeś.

Koniec roku szkolnego. Synek przychodzi ze szkoły. – Tato, ty to masz szczęście do pieniędzy. – Dlaczego? – Nie musisz kupować książek na przyszły rok – zostaję w tej samej klasie.

Pijany facet wsiada do taksówki, układa się wygodnie i zasypia. – Panie! Nie śpij pan! – denerwuje się taksówkarz. – Nie jesteś pan w domu, tylko w samochodzie! Facet budzi się gwałtownie: – Trzeba mi to było powiedzieć zanim zostawiłem buty przed drzwiami.

Dwóch wariatów rozbraja bombę. – A jak wybuchnie? – pyta się jeden. – Nie szkodzi mam drugą.

Student szuka pomocy u swego kolegi: – Pomóż mi, muszę napisać rodzicom, że znowu oblałem egzamin. Wymyśl coś, żeby dobrze zabrzmiało. – To pisz: „jestem już po egzaminie, u mnie nic nowego”.

Do drzwi domu blondynki pukają sąsiadki. Blondynka pyta: – Kto tam? – Sąsiadki! Blondynka odpowiada: Nie, nie ma siatek.

Skąd wracasz taki wesoły? – Pyta kolega. Z dworca, odprowadzałem teściową… – A dlaczego masz takie brudne ręce? – Bo z radości poklepałem lokomotywę.

Wychowawczyni spotyka po latach Kazia. – Kaziu, a co ty teraz robisz? – Wykładam chemię. – O…, a na której uczelni? – W Biedronce.

Adwokat pyta swojego klienta: -Dlaczego chce się pan rozwieść? – Bo moja żona cały czas szwenda się po knajpach! – Pije? – Nie, chodzi za mną!

Syn wraca ze szkoły z workiem pełnym jabłek. A mama na to: – Skąd masz te owoce? – Od sąsiada. – A sąsiad wie o tym? – Pewnie, przecież mnie gonił!

Sędzia w czasie rozprawy pyta: – Czy oskarżony przyznaje się do winy? – Nie ,wysoki sądzie. Mowa mego obrońcy i zeznania świadków przekonały mnie, że jestem niewinny.

Rozmowa sąsiadek: – Mój mąż jest jak słońce. – Naprawdę? – No tak! Jak zajdzie wieczorem do knajpy, to wychodzi dopiero rano.

Żona ma pretensje do męża: – Dlaczego ty zawsze mówisz „mój dom”, „mój samochód” itd. W małżeństwie wszystko jest wspólne. A teraz czego szukasz? – Naszych kalesonów – odpowiada mąż.

Adwokat do klienta: – Mam dla pana złą i dobrą wiadomość. Analiza DNA wykazała, że na miejscu zbrodni znaleziono pańską krew. – A ta dobra wiadomość? – Cholesterol i cukier w normie.

Facet był u kochanki, ale zrobiło się późno i trzeba wracać do domu. Mówi więc do niej: – Daj trochę wódki, ochlapie się, to żona nie będzie czuła twoich perfum. Facet wraca do domu, a żona wali go po twarzy. Za co? – Myślałeś że jak się poperfumujesz, to nie poczuję że wódkę piłeś?

Pacjent skarży się doktorowi: – Panie doktorze! Nie mogę usnąć. Przewracam się z boku na bok i nic! – Też bym nie zasnął, gdybym się tak wiercił.

Przychodzi pacjent do lekarza: – Panie doktorze, ugryzł mnie pies. – A był wściekły? – No, zadowolony to on nie był…

Kowalska dokładnie sprawdza garnitur męża po powrocie z pracy. Nie znajduje na nim ani jednego kobiecego włoska i mówi: No tak!  ty już nawet łysej babie nie przepuścisz!

Dowcipy z różnych źródeł 2

 


 

Wiersz Reinera Kerna (spolszczony przez Tadeusza Rejniaka)


Idę ulicą – ktoś mi się kłania
Oddaję ukłon – znam przecież drania
Ta twarz, ten uśmiech i ten błysk w oku…
To miły facet, znam go od roku
Jakże u licha, on się nazywa?
…Dziura w pamięci, czasem tak bywa,
wtedy myśl smutna w głowie się rodzi:
Nic nie poradzisz – starość nadchodzi

Z trzeciego piętra schodzę radośnie
bo w kalendarzu ma się ku wiośnie,
no i spaceru gna mnie potrzeba
zwłaszcza, że słonce i błękit nieba..
Gdy już po parku idę alei,
nagle pot zimny koszulę klei,
bowiem pytanie w głowie mi tkwi:
Czy aby kluczem zamknąłem drzwi?
W śpiesznym powrocie znów myśl się rodzi:
Nic nie poradzisz – starość nadchodzi 

Co prawda wigor z wolna przekwita, lecz po
co wigor u emeryta? Podwyżki pensji już nie
wyprosisz, należną gażę poczta przynosi…
Spokojnie patrzysz jak świat się zmienia, gdyż
wiek ci daje mądrość spojrzenia…. Więc
wiwat starość! Niechaj nam służy, nawet gdy
trochę chwilami nuży, Bowiem – jak sądzę – w
tym jest rzecz cała, by jak najdłużej ta starość trwała



O CZASIE UWAG KILKA

Prawda to dobrze znana
Ludziom starym i młodym-
CZAS jest specem od wieku
i ekspertem od mody.
   Wie, co komu pasuje,
   co DZIŚ bywa na czasie,
   czego JUŻ nie wypada,
   na co JESZCZE czas ma się.
Wszystko z czasem przemija ,
Wszystko z czasem się zmienia,
Lepiej go nie marnować,
ale TERAZ doceniać.
   Lepiej go nie zabijać-
   nie potrafi się bronić,
   może tylko uciekać.
   Czasu nikt nie dogoni…
Czasu nie da się cofnąć,
nikt go też nie zatrzyma.
Czas pracuje niezmiennie.
Czas to pieniądz. I finał.
   Koniec jest kwestią czasu.
   Wyścig z czasem? Daremny.
   Życia trzeba używać-
   czas upływa bezcenny.
Więc należy czasami
(przyda się bez wątpienia)
znaleźć chwilę dla siebie,
by mieć czas na… Marzenia.

Joanna Pietrasik – KALENDARZ RODZINNY


Humor z zeszytów 2

Koło jest to linia bez kątów, zamknięta by nie było wiadomo gdzie jest początek.

W czasie wakacji widziałem operę ale tylko z wierzchu.

Mężny Roland leżąc na polu walki widział swój koniec.

Oprócz zabitych na polu walki, leżało wiele obrażonych.

Owczarz nie miał jednej nogi, a na drugą kulał.

Matką Juliusza Słowackiego była Salmonella Słowacka.

Po powrocie do domu Wokulski zamknął się w sobie i nikogo nie wpuszczał.

Wanda nie chciała Niemca i wrzuciła się do Wisły.

Jacek postanowił, jak Tadeusz i Zosia dorosną – związać ich razem.

Tadeusz spostrzegł zmarszczkę na twarzy Telimeny, która ciągnęła się od ucha do ucha. w

Wojski miał zakrzywiony koniec, który poeta nazywa rogiem.

Aleksander Głowacki to panieńskie nazwisko Bolesława Prusa.

Ponieważ pan Wokulski miał kłopoty z własnym interesem, zaczął odwiedzać pannę Izabelę Łęcką.

Za ścianą dał się słyszeć tupot kopyt i po chwili do karczmy wpadła Danusia z księżną Mazowiecką.

Pan Dulski był sterylizowany przez żonę.

Bohater upadł na duchu, ale szybko się podniósł, bo nadciągał nieprzyjaciel.

Obok grobów smutnych i zaniedbanych, stały groby tętniące życiem.

Kapłani egipscy wywoływali podstępem zaćmienie słońca.

Chopin tęsknotę za ojczyzną wylewał na fortepian.

Kopernik ruszył Ziemię i dlatego zobaczył, że jest okrągła.

Dwa przeciwległe punkty na globie nazywamy biegunkami.

Pewne bakterie rozkładają obornik na kompot.

Rolnicy nie lubią kretów, bo obgryzają im korzenie.

Wielbłądy wędrują przez pustynię w karnawałach.

Węgiel może być kamienny i brutalny.

Alkoholików dzielimy na pijących i niepijących.

Wokulski zakupił klacz od Krzeszowskiego aby później prosić o jej rękę.

W sklepie Koła Fortuny podobała mi się Magda Masny.

Ludzie pierwotni gdy chcieli rozpalić ogień musieli pocierać krzemieniem o krzemień a pod spód podkładali stare gazety.

Królowa Bona sprowadziła do Polski seler, kalafiory i Makaroniarzy.

Wraz z wynalezieniem koła i pieniędzy ludzie zaczęli kręcić interesy.

Mickiewicz napisał Stepy Afrykańskie.

Przy szosie stały zboczone auta.

U Żeromskiego ludzie dzielili zapałkę na czworo i też im się zapalała.

 


Dowcipy z różnych źródeł:

Rozmawiają dwa pieski. Pierwszy pyta się, jak ty się nazywasz? Dokładnie nie wiem, ale chyba Siad.

Chciałbym kupić od pana tego psa, ale czy on będzie wierny?
 Z pewnością! Sprzedawałem go już trzy razy i zawsze wracał.

Lekarz pyta się matki, czy dziecko przechodziło odrę? Panie, my z za Buga.

Nauczycielka z biologii pyta dzieci: Kto z was wie coś na temat komara? Jasio wstaje i mówi: Komar to nasz znakomity lekkoatleta, złoty medalista olimpijski w pchnięciu kulą.

Jasiu, kim byś chciał zostać w przyszłości? Żyrafą. Dlaczego? Żeby tata nie mógł mnie targać za uszy.

Lekarz pyta się pielęgniarki: czy pobrała pani krew od tego pacjenta? Tak, miał tylko pięć litrów.

Bycie saperem ma swoje zalety: Nikt nie wypomni mu błędu, bo saper myli się tylko raz.

Halinka mówi do koleżanki: Mąż wczoraj obsypał mnie kwiatami. To wspaniale! Ale dlaczego masz zabandażowaną głowę? Bo kwiaty były w doniczce.

Gdzie można najczęściej spotkać zahipnotyzowanego mężczyznę? W Urzędzie Stanu Cywilnego.

Nowakowie wybrali się do opery. W pewnym momencie Nowakowa trąca męża i mówi szeptem. Spójrz! Ten facet co siedzi koło mnie śpi. No to co? Czy to jest powód żeby mnie budzić!

Kolega pyta kolegę: Jak udał się twojej żonie pierwszy samodzielnie ugotowany obiad? Szkoda gadać, nawet książka kucharska się spaliła.

Z płonącego budynku strażak wynosi na rękach piękną, nagą dziewczynę. Dziękuję panu, to był prawdziwy wyczyn! Rzeczywiście, nieźle musiałem  się namęczyć, żeby nie dopuścić do pani żadnego z moich kolegów.

Halo, straż pożarna? Proszę natychmiast przyjechać! Jakiś mężczyzna próbuje dostać się po drabinie do mojego mieszkania. Dlaczego nie dzwoni pani na policję? Bo to robota dla strażaków. On ma za krótką drabinę!

W ZOO kaszle słoń. Dyrektor kazał dozorcy dać słoniowi wiadro ciepłego wina. Słoń wypił. Na drugi dzień dyr. pyta się czy słoń jeszcze kaszle? On nie, ale pozostałe słonie kaszlą.

Dlaczego posyła pani swego synka na lekcje muzyki, przecież on nie ma słuchu? On nie ma słuchać, on ma grać.

Jak mogłeś zostawić żonę samą, przemawia ksiądz do sumienia spowiadającego się mężczyzny? Jak to samą, zostawiłem ją z dziećmi.

Jaki ładny pies, czy on ma swoje drzewo genealogiczne? Po co mu one, korzysta z każdego które napotka.

Rozmawiają dwie przyjaciółki: wiesz, im jestem starsza tym bardziej mój mąż się mną interesuje. Czemu się dziwisz, jest przecież archeologiem.

Jak brzmi definicja pałki policyjnej? Jest to elastyczne przedłużenie konstytucji.

Kiedy poprawisz synku dwójkę z matematyki? Nie wiem mamusiu. Nauczyciel nie wypuszcza dziennika z rąk.

Syn kolejarza poszedł pierwszy raz do szkoły. No i jak ci się Maciusiu podobało w szkole? W tej szkole oszukują. Na drzwiach wisi tabliczka I klasa a w środku ławki są twarde.

Dlaczego nie chcesz piątego dziecka pyta się kolega kolegi? Bo w telewizji mówili że co piąte dziecko na świecie rodzi się chińczykiem.

Żona pyta się męża, dlaczego ostatnio śpisz w okularach? Bo tak mi się popsuł wzrok, ze nie poznaję ludzi we śnie.

Epitafium. Tu leży szklarz: kitował, kitował aż wykitował.

Oburzony klient mówi do sprzedawcy: sprzedał mi pan sweter twierdząc że jest z wełny a na metce jest napisane ze jest z bawełny. Ciszej , to dla zmylenia moli.

Więzień pyta się nowego lokatora celi, za co siedzisz? Za katar. Jak to? No tak, kichnąłem i strażnik w banku się obudził.

Moja siostra widzi w ciemności mówi Jasio do swoich kolegów. Skąd wiesz pytają? Sam słyszałem, siedziała ze swoim chłopakiem w pokoju, światło było zgaszone a ona powiedziała: jesteś nieogolony.

Dlaczego pijąc wódkę zamykasz oczy pyta się kolega? Bo lekarz zabronił mi zaglądać do kieliszka.

Rozmawiają przyjaciółki. Podobno twój mąż ma nieślubne dziecko, pyta się Kowalka Kaczmarkowej? To prawda. I nie przeszkadza ci to? Nie, bo on ma je ze mną.


Marian Załucki

Wszystko o mężczyźnie

Moja żona to mądra niewiasta.
Moja córka, proszę państwa, dorasta.
Moja żona więc z głębi fotela
mojej córce rad nieraz udziela.

– Nie szukaj, córeczko, mołojca!
Nie trzeba. Popatrz na ojca:
nikt się na oko nie wyzna,
a widzisz – mężczyzna.

Mężczyźnie nie trzeba urody.
Mężczyzna nie musi być młody.
Mężczyzna się nie ma podobać nikomu
– mężczyzna potrzebny jest w domu!

Z mądrością to także przesądy
– intelekt to – dziecko – nie wszystko …
Mężczyzna nie musi być mądry
– wystarczy, jak na stanowisku.
Mieć życie wewnętrzne bogate?
A po co mu?
Popatrz na tatę!

Mężczyznę nam z nieba zesłali,
córeczko, nie po próżnicy:
mężczyzna i w sercu
płomień rozpali,
i węgla przyniesie z piwnicy …

Niekiedy zaprosi do tańca,
podskoczy w rytmie klawiszy
i wtedy mężczyzna
ma w sobie coś z s a m c a:
tak dyszy, córeczko, tak dyszy …

A czasem, by mówić już szczerze,
napadną go myśli niezdrowe
i wtedy w mężczyźnie
wręcz budzi się z w i e r z ę!
Domowe, córeczko, domowe …

Nie szukaj, córeczko, mołojca!
Nie trzeba – popatrz na ojca…

Wówczas posłuszna swej mamie
córeczka spojrzała na mnie
z tkliwością i czcią nienaganną,

i z krzykiem:

„Ja chcę być panną!”

 


Poradnik pani Hanki

W związku z okresem urlopowym otrzymałam wiele listów od słuchaczy, proszących mnie o różne porady. Niestety, z braku czasu nie mogę na wszystkie odpowiedzieć, ale postaram się przynajmniej w kilku najważniejszych zająć stanowisko zgodne z moim życiowym doświadczeniem:

Kochana Pani Hanko – pisze do mnie moja imienniczka, – Byłam na wczasach nad morzem, bardzo się opaliłam i mam piegi, w których zresztą jest mi do twarzy, ale mąż ich nie znosi. Powiedział, że jak wrócę do domu z piegami, to się ze mną rozwiedzie. Czy mam pozbyć się opalenizny i jak to zrobić? Droga Imienniczko. W naszym klimacie łatwiej o męża niż o dobrą opaleniznę. Opalenizny się nie pozbywać, raczej pozbyć się męża.

Pisze do mnie „znudzona Ula”- Jestem na urlopie w górach z mężem. Pogoda fatalna, mąż gra w brydża, a ja się nudzę. Jak temu zaradzić? No cóż, niech pani gra w brydża, a niech mąż się nudzi.

Poznaliśmy się na wczasach. Było cudownie, ale urlop się kończy, a ja mam męża. Jak mu to powiedzieć, żeby się nie załamał? Nie mówić. On pewnie też ma żonę, tylko nie ma skrupułów. Już ja ich znam, to męskie mimozy urlopowe. Nie załamie się biedaczek, to pewne.

Żona wróciła z wczasów – pisze do mnie pewien pan.-Wygląda cudownie. Opaliła się i odmłodniała, ale mówi do mnie per Stefan, chociaż mam na imię Władysław. Co mam o tym sądzić? Nie reagować. Musiała pana z kimś pomylić. Kobiety bywają roztargnione.

Mieliśmy z mężem jechać na Mazury. Jest zapalonym wędkarzem, a ja nie znoszę jezior i komarów. On pojechał na Mazury, a ja do Zakopanego. Poznałam pewnego młodego człowieka i martwię się teraz bardzo, bo męża pewnie gryzą komary, a mnie wyrzuty sumienia. Nie wyobrażam sobie, jak będzie po powrocie do domu. Jak dawniej będziecie się gryźć wzajemnie . Takie jest życie.

Byłam na wczasach – pisze do mnie Strapiona. – Poznałam go i pokochaliśmy się od pierwszego wejrzenia, ale ja mam męża i dwoje dzieci. Urlop się kończy, a ja nie wyobrażam sobie życia bez niego, mimo że jest w wieku mojego syna. Co robić? Namówić męża żeby go adoptował – będzie wam raźniej. Dzieciom też.

„Jest smukły, przystojny, bardzo męski – pisze do mnie Zakochana. – Jest najpiękniejszym ratownikiem, jakiego w życiu widziałam. Pokochałam go. Co z tego, skoro on mnie nie zauważa zupełnie. Całymi dniami stoi, patrząc w morze. Jak zwrócić na siebie uwagę?”. Droga Zakochana – nie ma pani innego wyjścia, jak rzucić się do morza i tonąć. Jako wzorowy ratownik pewnie natychmiast zacznie panią ratować. Niech pani nie odzyskuje przytomności przy tradycyjnym sztucznym oddychaniu. Zareagować dopiero przy systemie usta- usta. To bywa skuteczne, jak mnie uczy własne doświadczenie. Gdyby jednak i to nie odniosło skutku, to machnąć na niego ręką. Niech się skupi wyłącznie na ratowaniu – niewart zachodu.

„Jesteśmy ze sobą już czwarty tydzień. Bardzo się kochamy i po urlopie postanowiliśmy się pobrać. Co z tego, kiedy on ma pewną wadę – ja mówię do niego całymi dniami, a on się wcale nie odzywa”- pisze do mnie Alicja. Kochana pani Alicjo – to nie wada, to zaleta. Mężczyzna powinien milczeć i słuchać. Od mówienia to my jesteśmy.

„Od razu go zauważyłam – pisze do mnie Stroskana. – Co z tego, kiedy jego interesuje wyłącznie brydż, a ja nie umiem grać w karty. Jak zwrócić na siebie jego uwagę?”. Przy najbliższej okazji usiąść z nim do brydża. Już w czasie pierwszej pani odzywki na pewno panią zauważy. Swoją licytacją z pewnością go pani ożywi…

„Widziałam na plaży pana Klemensa – pisze do mnie Rozkochana. W kąpielówkach jest mu jeszcze ładniej niż w ubraniu. Jak mu o tym powiedzieć?”. Nic nie mówić. Niech żyje w niepewności.

Zbigniew Korpolewski – Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu.


Humor z zeszytów

Chopin wszystko co widział przerabiał na muzykę.
Chopin urodził się i umarł bezdzietny.
Soplica był wysoki, miał długie wąsy i dymiło mu ze strzelby.
Jacek Soplica był z początku warchlakiem, a dopiero później stał się porządnym człowiekiem.
Ślimak rozmawiał z ziemią ludzkim głosem.
Przed śmiercią Gerwazy był wesoły, dowcipny , towarzyski, a po śmierci stał się bardzo surowy, smutny i odludek.
Jak Baśka uciekała na klaczy przed Tatarami, to piana leciała jej z pyska, nozdrza miała rozdęte, a uszy położyła po sobie.
Dulska uważała, że nie należy prać brudów przy świetle dziennym. Zapolska napisała, że Hanka za żadne pieniądze nie odzyska cnoty. I miała rację.
Kazimierz Wielki chciał zamurować całą Polskę.
Leonardo da Vinci przed malowaniem portretów kroił ludzi, aby zapoznać się z ich budową.
Michał Anioł rzeźbił ludzi nago.
Jedyną dziewicą we Francji była Joanna D’Arc, za co też poniosła karę.
Kolumb zobaczył u nagich Indian wisiorki ze szczerego złota.
Król Zygmunt powiesił na wierzy swój wielki dzwon.
Napoleon nie lubił Anglików, którym zarzucał, że uśmiercili go na Wyspie Św. Heleny.
Drugą wielką uroczystością było wmurowanie węgla kamiennego.
Przed wojną  z  wczasów korzystali tylko bogaci.
Dzisiaj może z nich korzystać każdy kto ma pieniądze.
Siostra moja wyszła za mąż za mężczyznę.
Włosy zaczęły mu się prężyć na głowie.
Oko umieszczone jest w moczodole.
Potrzeby fizjologiczne u chorych w szpitalu załatwia salowa.
Kwas solny ma silne właściwości rżące.
Na klimat Europy wpływa morze, które nas olewa.
Pot spływał po nim od stóp do głów.
Tej jesieni widziałem klucz odlatujących żyraf.
Tłuszcze rozpuszczają się w rondlu.
Beethoven był głuchy ale przynajmniej widział co komponował.
Organy zbudowane są z dużych i małych piszczeli.
Perkusja to zestaw garnków, w których gotuje się muzyka.
Bolesław Prus nie spał kilka nocy i potem urodziła się Lalka.
Danuśka weszła na ławę i zaczęła grać na lutownicy.
Jacek Soplica po swojej śmierci był jakiś nieswój, ale przecież wiedział, że całe życie poświęcił ojczyźnie.
Mickiewicz spotykał wielu ludzi, od których zawsze coś wynosił.


Wyjaśnienia niektórych kierowców sprawców wypadków:

Wracając do domu, podjechałem do złego domu i zderzyłem się z drzewem którego nie mam.
Inny samochód zderzył się z moim nie ostrzegając o swoich zamiarach.
Zderzyłem się ze stojącą ciężarówką nadjeżdżającą z prawej strony.
Ciężarówka cofnęła się przez szybę prosto w twarz mojej żony.
Przechodzień uderzył we mnie i przeszedł pod moim samochodem.
Facet był na całej drodze i wiele razy próbowałem go wyminąć zanim w niego uderzyłem.
Budka telefoniczna zbliżała się, kiedy próbowałem zjechać z jej drogi, uderzyła w mój samochód.
Nie chcąc zabić muchy, wjechałem w budkę telefoniczną.
Broniąc się przed uderzeniem zderzaka samochodu przede mną, uderzyłem przechodnia.
Mój samochód był legalnie zaparkowany kiedy wjechał w inny samochód.
Nagle  znikąd pojawił się niewidoczny samochód, uderzył w mój samochód, po czym zniknął.
Byłem pewien że ten stary człowiek nie dotrze na drugą stronę ulicy kiedy go stuknąłem.
Przechodzień nie miał żadnego pomysłu którędy uciekać, więc go przejechałem.
Nie pamiętam dokładnie okoliczności wypadku, ponieważ byłem kompletnie pijany. W celu uzyskania dalszych szczegółów proszę zwracać się do policji.
Jechałem do lekarza z chorym kręgosłupem, kiedy wypadł mi dysk powodując wypadek.
Dałem sygnał klaksonem, ale nie działał, ponieważ został skradziony.
Pośrednią przyczyną wypadku był mały człowieczek, w małym samochodzie z dużą buzią.
W pewnym momencie drzewo dostało się między kabinę ciężarówki i przyczepę.
Jechałem sobie spokojnie, a tu nagle zaatakowała mnie wysepka tramwajowa.
Kiedy dojeżdżałem do skrzyżowania, nagle pojawił się znak drogowy w miejscu,  gdzie nigdy przedtem się nie pojawiał.
I nie zdążyłem zahamować.
Ostrożnie przyhamowałem, aby ta kobieta upadła jak najdelikatniej.
Jedynym świadkiem wypadku  była pewna córa Koryntu która .tam stała w bramie, ale ona nie chciała podać personaliów.
Przejechałem mężczyznę, podszedłem do leżącego i stwierdziłem że jest bardziej pijany ode mnie.
Świadek: Zobaczyłem że w powietrzu na wysokości 2-3 m leci znany mi osobiście mieszkaniec Orzechowa.
Dziewczyna w samochodzie obok,  wystawiła na widok swoje piersi i wtedy wjechałem w auto przede mną.
Poszkodowany przeze mnie obywatel jest w szpitalu i nie chowa urazy. Powiedział że mogę korzystać z jego samochodu i wziąć jego żonę aż do czasu, gdy wyjdzie ze szpitala.
Usłyszałem jak Przemek krzyknął do głuchoniemego Tokarczuka – stój.
Tego byka chyba ugryzła osa, bo rzucił się na moje auto.
Doberman zjadł wnętrze samochodu kiedy byłem w sklepie.
Na samochód wpadła krowa. Później okazało się że była ona trochę przygłupia.
Czy druga strona dała ostrzeżenie? Tak, zrobiła muuuuuuuu.


Wyćpiuł mnie

Jeżdżoł ze mnom do dymbiny, do zoologu my chodzili,
czynsto broł mnie na miganę , na wieprzową nogę z chrzanem,
a roz w parku na Sołaczu tak ślypiami na mnie patrzuł,
tak bajtlował,  a zaś potem, robiuł na co mioł łochotę.
Potem fyroł jak ta stonka! Ech w wymborku go utonkać!!!
Wyćpiuł mnie jak starom kiste albo wyro!
Wyćpiuł mnie jak ryczkę z wyłamanom giyrą!
Wyćpiuł mnie  jak próżnom tytkę na gemyle!
Wyćpiul mnie jak zgnitom pyre – no i tyle!
Wyćpiuł mnie jak przechodzony stary laczek!
Wyćpiuł mnie i już go wiyncy nie zobaczę.
Wyćpiuł mnie frechowny szuszwol zrudą glacom!
Wyćpiuł mnie Wiaruchna, czymu? Wiara, za co!
Tak zawracał mi gitare, że mu lajsłam kluft na miare.
Heklowałam mu szkarpytki, szykowałam z gzikiem sznytki.
Jod leberke, plyndze szabel, szneki z glancem, wuchte babek!
Gdy się najod, sztachnął ćmikiem, to obuwał swe trzewiki.
Broł katane i glazejki i jak kejter wioł z antrejki!
We łbie mi się zmieścić nie chce, że un woloł tamtom heklse!


 autor  Lech Konopiński

Przepis na ajntop

Weź z kokotka kawał gnotka,
Ryja z niudy pół,
Śwignij nudli też do środka,
A do smaki sól…
Potem pyrów zez pół kuszki
Z zielenizną wsyp ,
Maggi nalej małą łyżką,
 Pieprzu dej na ślyp,
Szablu naćpej, pomicycków
I kapuchy wkrój,
Ekstra teraz zmojtej wszystko,
Ko angielki stój.
Pomalutku z wierzchu kwyrlej
I od spoćka też,
Jak się w końcu to upyrli,
To ajntopu zjesz…

autor  Juliusz Kubel


Wypowiedzi rozmaite

Fenicjanie wynaleźli pieniądze. I dobrze się stało, ale dlaczego tak mało?
Tak wielu zawdzięczało tak wiele tak niewielu.
Nigdy dobro nie może być bezbronne i nigdy zło nie może być bezkarne.
Wybaczanie i przepraszanie nie świadczy o małości a o wielkości człowieka.
Pieniądz niszczy charakter człowieka.
Jeszcze Polska nie zginęła puki się śmiejemy.
Dobry pilot poleci nawet na drzwiach od stodoły.
Wiem że nic nie wiem.
Małżeństwo jest jak warszawska defilada. Wola jeszcze maszeruje, Ochota dawno przeszła.
Zawsze mieliśmy świetlaną przyszłość, heroiczną przeszłość, tylko z teraźniejszością nam nie wychodziło.
Głupio robi ten co nie czytuje gazet, ale jeszcze głupiej ten kto wierzy we wszystko co w nich wyczyta.
Ludzie braćmi zostają gdy sobie pomagają.
Piłka jest okrągła a bramki są dwie. Tak się gra jak przeciwnik pozwala.
Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, nie jak zaczyna a jak kończy.
Gdyby głupota miała skrzydła, to by fruwała jak gołębica.
Wyraz twarzy jest zwierciadłem duszy.
Postępuj tak aby nikt przez ciebie nie płakał.
Takie młodzieży wychowanie, jakie posłów zachowanie.
Żeby móc podziwiać słońce, musi się czasami pojawić cień.
Nie doznając miłości, nie osiągnie się nigdy pełni szczęścia.
Ci których kochaliśmy, potrafią zranić nas najbardziej.
Prócz stworzenia świata i istnienia Boga, największą zagadką dla człowieka jest drugi człowiek.
Sprawiedliwość jest jak pociąg który się spóźnia.
Niech nienawiść ustąpi miejsca miłości. Papież Franciszek
Język jest potężniejszy niż miecz. Eurypides
Siłą kobiet są słabostki mężczyzn. Wolter
Najszlachetniejszy kamień jest ten, który kraje wszystkie inne, a siebie zarysować nie daje; najszlachetniejsze serce jest to, które właśnie raczej da się skaleczyć, niż samo zadraśnie. Adam Asnyk
Tylko drobne, mało ważne, proste gesty czynią życie znośnym. Uśmiech, dotyk słowo, troska i życzliwość. Pam Brown
Pielęgnowanie bliskich, ciepłych relacji z innymi ludźmi powoduje automatycznie nasze dobre samopoczucie. Pomaga nam odsuwać każdy lęk i zagrożenie i dodaje nam sił w pokonywaniu trudności. Jest jedynym źródłem życiowego sukcesu. Dalajlama

Możliwość komentowania została wyłączona.